🌑 A Perfect Circle - Mer de Noms (2000)

Label: Virgin Records
Produkcja: Billy Howerdel
Czas trwania: 44:30
Skład: Maynard James Keenan, Billy Howerdel, Paz Lenchantin, Josh Freese, Troy Van Leeuwen

„Hipnotyczna erupcja emocji – jedna z najmocniejszych premier rocka XXI wieku”

Debiutancki album A Perfect Circle to muzyczna alchemia – połączenie post-grunge’owego ciężaru z artystycznym liryzmem i intymną duchowością. Mer de Noms (fr. "Morze Imion") to nie tylko tytuł, ale i klucz do zrozumienia płyty – większość utworów nosi imiona, jakby każda piosenka była listem, pożegnaniem lub wyznaniem skierowanym do konkretnej osoby.

Utwór otwierający – „The Hollow” – uderza od razu: złożony rytm perkusji, gęsty bas, śpiew Maynarda zawieszony między prośbą a gniewem. To opowieść o pustce i uzależnieniu, a zarazem deklaracja emocjonalnej szczerości. Potem następuje seria niezwykle mocnych kompozycji: „Magdalena”, „Judith” i „Orestes” – każda z nich to jakby osobna psychodrama.

Najbardziej znany utwór, „Judith”, to wściekły i bezlitosny atak na religijną hipokryzję, napisany z perspektywy syna patrzącego na matkę cierpiącą z powodu ślepej wiary. To jeden z najbardziej brutalnych, a zarazem genialnie napisanych tekstów Maynarda. W połączeniu z ostrym, niepokojącym riffem i perkusyjnym rytuałem – powstaje rockowy klasyk dekady.

Ale Mer de Noms nie jest tylko agresywny – jest również niesamowicie liryczny. „Orestes” i „3 Libras” to utwory pełne subtelności, smyczków i niedopowiedzianych emocji. Te piosenki brzmią jak szept wewnętrznego bólu. Zwłaszcza „3 Libras”, z delikatnym riffem i melancholijnym wokalem, to być może najpiękniejszy utwór w karierze zespołu.

Dlaczego to tak ważne?

Bo Mer de Noms nie brzmi jak debiut. To w pełni ukształtowana wizja artystyczna – mroczna, piękna, emocjonalna i odważna. To manifest człowieczeństwa – słabości, miłości i sprzeciwu.

⚫ Ocena: 10/10
Poetycka eksplozja mroku i światła. Jeden z najważniejszych debiutów w alternatywnym rocku.