The Beatles - Revolver (1966)

Ocena: 10/10
Przełom w myśleniu o muzyce. Psychodeliczna erupcja kreatywności w formacie popowym.

„Revolver” to punkt zwrotny. Zespół odcina się tu wyraźnie od swoich beatlesowskich korzeni: dziewczęcych chórków, romansów i prostych struktur. To album, na którym Beatlesi stają się awangardą, eksperymentatorami, wizjonerami. Już nie grają koncertów – zamykają się w studiu i odkrywają nowe światy.

Warstwa dźwiękowa:

Pod względem produkcyjnym (George Martin!) to absolutna rewolucja: użycie taśm odtwarzanych od tyłu, efektów flanger, eksperymentów z mikrofonami i przestrzenią. Wszystko po to, by słuchacz mógł… odpłynąć.

• „Tomorrow Never Knows” – finałowy utwór to absolutny przełom: mantra oparta na jednej akordzie, z wokalem nagranym przez megafon i taśmami puszczanymi od tyłu. John Lennon cytuje Tybetańską Księgę Umarłych i brzmi jak prorok przyszłości.

• „Eleanor Rigby” – piosenka o samotności, śmierci i braku sensu, z genialną aranżacją na kwartet smyczkowy. McCartney osiąga tu poziom liryczny, który przeczy stereotypowi o nim jako „tym od popu”.

• „Taxman”, „She Said She Said”, „I’m Only Sleeping” – to wszystko utwory z nerwem, ironią, surrealizmem i napięciem, nieznanym wcześniej muzyce popularnej.

Tematyka:

Revolver otwiera drzwi do nowych tematów – duchowości, alienacji, śmierci, frustracji, społecznego niepokoju. To już nie zespół dla nastolatek – to zespół dla każdego, kto czuje, że świat się zmienia, a my z nim.

To album, który zmienił reguły gry. Po „Revolverze” pop nie był już tylko rozrywką – stał się sztuką.